sobota, 6 października 2012

Wyjazd Ewangielizacyjno - turystyczny, wrzesień 2012


W poście poniżej zamieściłem plan naszego wyjazdu do Medjugorje. Dlaczego? Dlatego abyście mogli sobie porównać jak "ja"zaplanowałem, a jak planowała Maryja. Tak jak wam powiedziałem na początku naszego wyjazdu, plan mamy ale modlimy się, aby wypełnił się plan Maryi przygotowany dla nas. Nie nasz plan i zamierzenia ale Jej. I tak też się stało, każdy dzień był zaplanowany przez Maryję. Myśmy tylko się otworzyli na Jej Matczyny plan prowadzenia każdego z nas do Jej Boskiego Syna. Jak ów plan wyglądał będę starał się naszkicować dzień po dniu. Zapraszam do odwiedzania tego bloga aby przekonać się, że nie zawsze nasz plan jest planem Boga i to zawsze Bóg (czy to się nam podoba czy nie) ma ostatnie słowo.

DZIEŃ I.
Swarzewo - Częstochowa

W Częstochowie zakwaterowaliśmy się u sióstr Antonianek. Niesamowite siostry, szczególnie siostra przełożona :-) Super miejsce, wielkie serce sióstr i miła, domowa atmosfera.
Siostry mają także niezwykłe relikwie. Jedną z nich jest relikwia pierwszego stopnia bł. Jana Pawła II - umieszczona w kaplicy oraz relikwia św. Ojca Pio - krzyż z biurka świętego, przez niego osobiście zrobiony.
Po południu nasi kochani kapłani odprawili mszę świętą w naszych intencjach, a po niej adorowaliśmy Najświętszy Sakrament. Przed 21.00 udaliśmy się na Jasną Górę aby uczestniczyć w Apelu Jasnogórskim.




DZIEŃ II.

Częstochowa - Ludbreg

Rano opuściliśmy gościnne mury sióstr w Częstochowie i pojechaliśmy w kierunku granicy z Czechami. Przebudowa mostów w Częstochowie spowodowała prawie godzinne opóźnienie. Przekroczyliśmy granicę w Cieszynie. Pojechaliśmy w kierunku Wiednia - i tutaj następna niespodzianka 100 km. obwodnicy Wiednia pokonaliśmy w trzy godziny! Zaczęły się nerwy ... czy zdążymy na wieczorną obiado-kolacje. Planowany przyjazd mieliśmy na godzinę 18.00. Czekać na nas miała młodzież z parafii ks. Zbyszka. Zwiedzanie Ludbrega ... Po kilku godzinach wiedziałem, że jest to już niewykonalne. Najbardziej bałem się, iż pięćdziesiąt osób zostanie bez obiado-kolacji. Nerwy, nerwy - w tym wszystkim zapomniałem, że to nie moja pielgrzymka i nie mój program - tylko Maryi. Dojechaliśmy do Ludbrega ok. 22.00. Chorwacka młodzież na nas czekała ..., czekała również ciepła obiado-kolacja! Po zakwaterowaniu mogliśmy również zwiedzić Ludbreg - pięknie oświetlony w nocy.

Ludbreg 2012, Starówka

Ludbreg 2012, Starówka

Ludbreg 2012, Starówka



DZIEŃ III.

Ludbreg - Maria Bistrica - Medjugorje

Dzień rozpoczęliśmy Mszą Świętą w Sanktuarium Krwi Chrystusa w Ludbregu. Oprócz nas była jeszcze jedna grupa z Polski. Homilię wygłosił ks. Zbigniew cpps.

Sanktuarium Relikwii Krwi Chrystusa w Ludbregu
W oczekiwaniu na mszę świętą

Msza święta - psalm zaśpiewała Ina

Ks. Zbyszek podczas sprawowania mszy świętej
Po Mszy Świętej nastąpiło uroczyste zawierzenie Przenajdroższej Krwi Chrystusa przed jej relikwiami oraz została odmówiona litania do Krwi Chrystusa.

Relikwie Przenajdroższej Krwi

Cud Eucharystyczny - Ludbreg


Ludbreg jest miasteczkiem, liczacym 3500 mieszkańców. Położony jest pomiędzy dwoma wiekszymi miastami - Varazdin i Koprivnica. Miasteczko jest bardzo stare; już od czasów rzymskich istniały tutaj koszary wojskowe Castrum lovia. Stąd pochodzi legenda, że Ludbreg znajduje się w centrum świata (Centrum mundi), ponieważ dwa wielkie miasta Europy - Budapeszt i Wiedeń są oddalone od niego dokladnie 225 km. Ten fakt został odnotowany na rynku starego miasta. Prawdopodobnie już w 381 roku na tych terenach istniała diecezja. W dokumentach datowanych na ten rok jest zapisane imię biskupa Amencjusza.
Zaraz po przybyciu i chrzcie Chorwatów powstała tutaj wspólnota wiernych. W pierwszych zapisach w zagrzebskiej diecezji z roku 1334 wzmiankowano już o parafii Najświętszej Trójcy i kościele w Ludbregu. Dzisiejszy kościół parafialny zostat zbudowany w 1410 roku na fundamentach starej bazyliki rzymskiej. Rok później zdarzyl się cud eucharystyczny: pewien kapłan, którego imie dziś nie jest już znane, odprawiając Msze św. w kaplicy Krzyża Świętego (na zamku Batthany), zwątpił w przemienienie chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Wątpiąc, na własne oczy zobaczył w kielichu prawdziwą ludzką krew. Kapłan bardzo się przestraszył i przy pomocy murarza ukrył relikwie Najświętszej Krwi Chrustusowej. Umierając na łożu śmierci wyznał tajemnice o cudzie, i wskazał miejsce ukrycia relikwii. Wierni od razu zaczęli czcić relikwie, składać śluby. Cuda jakie sie zdarzały (za wstawiennictwem Najswietszej Krwi) zostały spisane w tzw. Liber miraculorum - Księdze cudów.
W miedzy czasie wegierski szlachcic z Lentyja, Jan Sech, wysłał relikwie wraz ze pisanymi świadectwami Ojcu Świętemu do Rzymu. W roku 1513 papiez Leon X wydal bulle, w której publicznie i uroczyście ogłosił autentyczność relikwii i pozwolil na jej czczenie.
W okresie baroku kościół parafialny został całkowicie odnowiony i powiększony. W 1779 roku został zbudowany mur obronny wokół kościoła jako ochrona przed tureckimi najazdami. W roku 1721 hrabina Eleonora Strattman ofiarowała bardzo drogocenną monstrancje ozdobioną szlachetnymi kamieniami, w której do dzis przechowywuje się relikwie Najświętszej Krwi Pańskiej. W XVIII wieku wybuchła epidemia trądu w rejonie Moslawiny; dlatego Chorwacki Sejm złożył ślubowanie - jeżeli Bóg zachowa  lud chorwacki przed epidemią, wtedy Sejm zbuduje kościół Chrystusowego Grobu w miejscu gdzie się przechowywuje najcenniejszy skarb Królestwa chorwackicgo, czyli w Ludbregu. Upłynęło sporo czasu gdy zaczęto wypełniać złożony ślub. Po kilku nieudanych próbach budowy, przed drugą wojną światową, zagrzebski arcybiskup, błogosławiony kardynał Alojzy Stepinac, rozpoczął akcje zbierania środków na budowę. Ale władze komunistyczne nie zezwoliły na budowę; oprócz tego kościół musiał się zająć rannymi przywożonymi z frontu. Błogosławiony arcybiskup zdecydował zebrane środki wykorzystać na budowę ,,domu karitasu parafialnego" obok plebani. Dom ten po wojnie zostat odebrany kościołowi przez władze komunistyczne. Kilka lat temu Kościół z powrotem odzyskał dom i dziś służy pierwszoplanowemu celowi.
Po wyborach demokratycznych w 1990 roku była możliwa budowa Sanktuarium, budowę zaczęto w 1993 roku, gdyż kościół parafialny był już za mały dla coraz wiekszej liczby pielgrzymów.
Budowa kaplicy została zakończona w 1994 roku, a towarzyszyły jej ciągle niesamowite ofiary i trudności. Ówczesny arcybiskup zagrzebski, kardynal Franciszek Kuharic postanowił, by kaplica została poświęcona nie tylko Męce Chrystusowej oraz Jego Grobowi lecz także by zostało podkreślone Jego Zmartwychwstanie. Dlatego w kaplicy odnajdujemy dziś obraz ukrzyżowanego Chrystusa otoczonego aniołami, którzy zbierają Najświętszą Krew do kielichów; pod ołtarzem znajduje się statua Chrystusa złożonego do grobu; a w rogu kaplicy znajduje się mozaika zmartwychwstania Pańskiego. W pobliżu znajduje się czternaście stacji drogi Krzyżowej, a każda stacja jest swoistego rodzaju kapliczką z dwoma konfesjonałami. Odpust w Sanktuarium odbywa sie w pierwszą niedzielę września, w tzw. ,,Świętą niedziele" oraz dzień wczesniej, w ,,Świętą sobotę". Gromadzą sie wtedy liczni pielgrzymi ze wszystkich stron Chorwacji, Węgier, Slowenii, Polski oraz innych krajów.
Pielgrzymi mogą przyjechać pociągiem przez Varaždin, albo z Zagrzebia przez Koprivnice. Samochodem można dojechac z Koprivnicy, lub autostradą z Zagrzebia przez Varaždin. Relikwia Najświętszej Krwi Chrystusowej jest znakiem, aby umocnić się w wierze, że On jest rzeczywiscie z nami do skończenia świata, własnie w Eucharystii. Nie wolno nam zapomnieć, jak mówi Pismo święte: ,,odkupionymi zostaliśmy - nie srebrem lub złotem, lecz Przenajświętszą Krwią Chrystusową, niewinnego i czystego Baranka Bożego". Tak wysoką cenę zapłacił za nas Syn Boży. 

Niech będzie błogosławiona Krew Chrystusowa na wieki!

Po litanii wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcie i udaliśmy się na śniadanie.

Kochani pielgrzymi :-)
Ludbreg jest nazywany także Centrum  Świata - a to dlatego, iż odległość matematyczna, mierzona od jego centrum do centrum dwóch miast Europy: Budapesztu i Wiednia wynosi dokładnie 225 km.

Ludbreg - tablica informacyjna na rynku
Ludbreg - Centrum Świata
Ludbreg - Centrum Świata

Ludbreg - Starówka

Po śniadaniu pożegnaliśmy gościnny Ludbreg i udaliśmy się w drogę do "Chorwackiej Częstochowy" czyli Marii Bistrici. Oj jechało się, jechało, kilkanaście górskich zakrętów, niespodziewane objazdy, podnoszenie autokaru na poduszkach aby nie zawisł na wznoszących się i od razu opadających garbach górskich ścieżyn. W końcu przed nami wyłoniła się kopuła Sanktuarium Królowej Chorwatów, Czarnej Madonny Bistrickiej.

Maria Bistrica - Chorwacja 

Maria Bistrica - Chorwacja

Widok na sanktuarium w Marii Bistrici - Chorwacja

Maria Bistrica - Chorwacja


Udaliśmy się do środka sanktuarium aby pokłonić się Czarnej Madonnie z Bistrici. Przepiękne miejsce, pełne ducha modlitwy. Obeszliśmy na kolanach figurę Matki Bożej po czym zaśpiewaliśmy Czarną Madonnę. Kustosz sanktuarium opowiedział nam historię sanktuarium.

Wnętrze sanktuarium Maria Bistrica - Chorwacja

Ołtarz główny z cudowną figurą Czarnej Madonny - Maria Bistrica - Chorwacja

Cudowna figura Czarnej Madonny

Sanktuarium maryjne w Maria Bistrica - Historia miejsca - link

Po wysłuchaniu historii cudownej figury część pielgrzymów udała się do pobliskiego monastyru, część zaś na drogę krzyżową, która znajduję się na tyłach sanktuarium.

Na szczycie Drogi Krzyżowej

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Droga Krzyżowa - Maria Bistrica
Droga Krzyżowa - Maria Bistrica

Maria Bistrica - panorama z Drogi Krzyżowej
Maria Bistrica - Chorwacja

Przyjechały także osoby ze wspólnoty Krwi Chrystusa z Zagrzebia. Każdy z pielgrzymów otrzymał prezent, a także otrzymaliśmy cały kosz jabłek i winogron. Dziękujemy Wam za Waszą pamięć i życzliwość.

W południe ruszyliśmy w dalszą pielgrzymkową drogę - do Medjugorie. Przed nami było 600 km. drogi, jednakże nie takiej jak jeszcze dwa lata temu - starej chorwackiej via Adriatyka ale nowej autostrady. Około 18.00 dojechaliśmy szczęśliwie do Medjugorie. Gospodyni przywitała nas ciepłą obiadokolacją, później rozmieszczenie w pokojach, czas wolny i sen. Przecież jutro kolejny dzień.

DZIEŃ IV.

MEDJUGORJE

Medjugorje przywitało nas deszczem. Byłem już kilka razy w Medjugorje ale pierwszy raz widziałem tutaj opady deszczu. o co dla nas wydawało się niegodnością dla tutejszych mieszkańców było błogosławieństwem. Trzy miesiące bez deszczu, totalna susza i teraz spadł pierwszy deszcz. Mogliśmy się przekonać co znaczy miłość bliźniego i że nie zawsze moje dobro musi być dobrem drugiego. Dnia poprzedniego wieczorem dowiedzieliśmy się, że niespodziewanie przyjechał do Medjugorje Ivan i dzisiaj o 9.00 ma mówić na placu przed kościołem świadectwo. W deszczu poszliśmy na plac. Niestety, w nocy przeszły burze i uszkodzony został przekaźnik radiowy nadający tłumaczenie. Szczęśliwi byli tylko ci co rozumieli język chorwacki.



Po spotkaniu z Ivanem, w sali za ołtarzem polowym,  konferencję do pielgrzymów z Polski wygłosił ojciec Zdanko.
Po konferencji udaliśmy się w drogę do Wspólnoty Błogosławieństw gdzie na nasz czekała siostra Barbara.


Po wprowadzeniu i konferencji nastąpił moment zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi.


Po zawierzeniu siostra Barbara poprosiła obecnych kapłanów o błogosławieństwo.

Wspólnota Błogosławieństw - s. Barbara

Ze Wspólnoty Błogosławieństw poszliśmy do wspólnoty Cenacolo. Wcześniej, kiedy układaliśmy plan spotkań, kiedy dogrywaliśmy czas i miejsce spotkania w wspólnocie Cenacolo dowiedzieliśmy się, że w czasie kiedy będziemy w Medjugorje nie będzie żadnego Polaka we wspólnocie, który mógłby nam opowiedzieć o tym miejscu i złożyć świadectwo. Poprosiłem naszego opiekuna duchowego, ks. Zbyszka aby tłumaczył z chorwackiego. Jakież było nasze zdumienie kiedy wyszedł do nas Polak. Po raz kolejny otrzymaliśmy więcej niż pragnęliśmy. Okazało się, że nasz rodak wrócił do wspólnoty z wyjazdu na pięć minut przed naszym przyjściem. Chwała Panu! Słowa jakie zapamiętałem z Cenacolo:

"Pan Bóg daje nam rzeczy nie które chcemy ale które potrzebujemy".

Po zakończonym spotkaniu w Cenacolo wróciliśmy na obiadokolację i wieczorem włączyliśmy się do programu parafii.

DZIEŃ V.

Wyjazd do Mostaru - miasta na pograniczu kultur. Przepiękna trasa z Medjugorje do Mostaru. Wspinanie się wąskimi, krętymi górskimi ścieżynami do miasta położonego w kotlinie. Pomimo tego, ze byłem tam już kilka razy za każdym wracam tak samo zauroczony tym skrawkiem świata.

Mostar

Mostar

Mostar - wnętrze kafejki
Wnętrze meczetu

Mostar

Mostar - Meczet

Mostar

Mostar

Mostar

Mostar

Mostar


W drodze powrotnej zajechaliśmy nad wodospady Kravica. Nowe zejście w dół już zostało oddane do użytku. Szkoda tylko, że złożyli kładkę, która służyła do przejścia na drugą stronę.

Wodospady Kravica, Bośnia i Hercegowina

Wodospady Kravica, Bośnia i Hercegowina

Wodospady Kravica, Bośnia i Hercegowina

Wodospady Kravica, Bośnia i Hercegowina

Wodospady Kravica, Bośnia i Hercegowina



W drodze powrotnej wjechaliśmy do projektu zwanego "Etno Celo". Jest to projekt mający na celu odtworzenie naturalnego ekosystemu tamtego rejonu z charakterystycznym budownictwem, roślinami, zwierzętami oraz rzemiosłem. Wioska w przyszłości ma być samo wystarczalna. Charakterystycznym miejscem jest restauracja mieszcząca się w głównym budynku na parterze, przez której środek przepływa strumień. Polecam tutejszą etniczną kuchnię wraz z degustacją tutejszych win. W zabudowaniach wioski można zakupić rękodzieło oraz ekologiczne produkty spożywcze takie jak: dżemy, soki (polecam z jeżyn), oliwa, oliwa z dodatkami (polecam z rozmarynem), miód, rakija, wino. 







Po powrocie zjedliśmy posiłek i udaliśmy się na wieczorny program parafii. Po programie parafii mieliśmy się wszyscy spotkać przy figurze Zmartwychwstałego na wspólnym rozważaniu Drogi Krzyżowej. Już w czasie mszy świętej zaczęło, nie padać ale lać jak z cebra. Pomyślałem sobie OK, jeżeli Maryja tak chce to niech tak będzie, Droga Krzyżowa się odbędzie. Jakie było moje zdziwienie, gdy po wieczornej Adoracji Krzyża przestało padać. W drodze do Zmartwychwstałego spotkaliśmy Nancy. Kolejny cud, jeszcze rano dowiedziałem się, że Nancy ma w zamku rekolekcję i niestety ale jest nie możliwością umówienie się z nią na spotkanie. Jednak Maryja o wszystko się zatroszczyła. Nancy praktycznie "wyrosła" nam z ziemi. Powiedziała nam, że zrobi wszystko aby się z nami spotkać, wymieniliśmy się telefonami i poszliśmy dalej. Rozpoczęła się Droga Krzyżowa, rozważania czytał Krzysztof, my w skupieniu z zapalonymi świecami  w dłoniach szliśmy od stacji do stacji, przepuszczając w oświetlonym blaskiem świec szpalerze Krzysztofa z Krzyżem w ręku. Jak była jego radość i duma z tego, że niesie Krzyż, z jednej strony znak hańby, z drugiej zaś zwycięstwa.


Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia" (1 Kor 1, 18)


W połowie drogi krzyżowej, kropla po kropli deszczu , zaczęła spadać z nieba. Raz po raz niebo rozświetlało się błyskiem przeszywających go błyskawic. W takiej scenerii doszliśmy do przed ostatniej stacji drogi krzyżowej. Tutaj, w tej zaskakującej nas scenerii, Ina zaśpiewała starą pieśń o śmierci Jezusa i złożeniu Go do grobu. Tutaj w tym miejscu pragnę podziękować Inie za tą pieśń, może warto by się pokusić o nagranie tej pieśni właśnie w Twoim Ina wykonaniu. Nastała cisza, wielka cisza. Niebo rozświetlone piorunami, także trwało w milczeniu. Deszcz przestał padać - wykonało się. Zgaśliśmy świece i przeszliśmy pod Chrystusa Zmartwychwstałego. Utworzyliśmy wokół Niego okrąg i odśpiewaliśmy "Zmartwychwstał Pan" - pielgrzymi stojący obok przyłączali się do nas. Jeszcze tylko modlitwa na zakończenie dnia, kapłańskie błogosławieństwo i trzymając się za ręce zaśpiewaliśmy "Panience na dobranoc". Tak minął kolejny dzień pielgrzymowania, dzień wielu łask i kolejnych nawróceń.

Przerażały mnie opady deszczu. Zastanawiałem się jak pielgrzymi poradzą sobie z wejściem na Podbrdo, a później na Kriżewac. Po opadach kamienie i gliniane podłoże robi się strasznie śliskie. Z jednej strony odzywał się rozsądek, z drugiej zaś zawierzenie, że "Któż jak Bóg" - więc sprawę zostawiłem naszej Matce Maryji. Decyzja zapadła - pada, czy nie - idziemy na Podbrdo.

Jedna z pieśni, której uczyliśmy się po chorwacku:

UZMI ME KRISTE

Uzmi me Kriste i vodi k Ocu. x2
Zaroni me - u more milosrda.
Amen. Amen



DZIEŃ VI.

Po śniadaniu wyszliśmy na Podbrdo. Marek poprowadzi pielgrzymów polami. Ja dzięki uprzejmości naszej gospodyni, zawiozłem samochodem naszych niepełnosprawnych. Oni także chcieli choćby tylko duchowo, uczestniczyć w wspólnym różańcu świętym. Zanieśliśmy ich do "Błękitnego Krzyża" - tam modlili się w oczekiwaniu na nasze zejście. Dziękuje Wam, że poprzez Wasze cierpienie wspieraliście nas w naszej drodze różańcowej.
Ku mojemu zdziwieniu chmury znikły i wyszło słońce. W pół godziny całe Podbrdo osuszyło się. Przeszliśmy kolejnym tajemnicami różańca do miejsca, w którym objawiła się Maryja. W ciszy każdy przywitał się z Matką i oddalił się na indywidualną modlitwę.

Podbrdo - miejsce ukazania się Maryji
Krzyż na Podbrdo
Modlitwa

Rozważanie Słowa Bożego

Przytulenie do krzyża



Zeszliśmy do Błękitnego Krzyża, do naszych niepełnosprawnych. Chwila modlitwy i kapłańskie błogosławieństwo. Wpierw rodziny, później małżeństwa i pozostałe osoby. Tak już jest w Medjugorje, że tylko jak się pojawia błogosławiący kapłan, zaraz do niego podchodzą pielgrzymi. Tak było i w tym przypadku. Musieliśmy ograniczyć błogosławienie bo kolejka do niego rosła z każdą chwilą. Tam można dotknąć tego co nazywają głodem kapłana. To jeszcze tylko u nas, w Polsce jest tak, że mamy kapłana praktycznie w każdym zakamarku naszej Ojczyzny, gdzie indziej jest głód.

Słowo z Podbrdo:

"Bogu dziękujcie, ducha nie gaście".
Jan Paweł II

Zeszliśmy z Podbrdo i udaliśmy się do Nancy. Tak jak obiecała - czekała na nas. Niesamowita kobieta. Kilka lat temu zabrał nas do niej nasz przyjaciel z Włoch, wykładowca w szkole  filmowej w Rzymie, Eusebio Ciccotti. Przeżyliśmy wtedy z nim cały dzień u Nancy. Do dzisiaj pamiętam smak tego przemodlonego u niej obiadu. 




Zwiedzanie zamku rozpoczęliśmy wspólną Koronką do Bożego Miłosierdzia, później Anielska Poczta i świadectwo Nancy. Od niej można się uczyć szacunku do kapłanów.

W kaplicy w Medjugorskim zamku

Medjugorje - zamek



 Podziękowaliśmy za gościnę i ruszyliśmy polami na obiadokolację. Wieczorem dołączyliśmy do parafian z Medjugorje.



Jedna z pieśni, której uczyliśmy się po chorwacku:

Slavim Te, blagslavljam Te
Svojim Duchom napuni me
Slavim Te, żelim vidjet eoj sveti lik
i Tvojom ljubavlju napunit se




DZIEŃ VII.

Wcześnie rano wyjście na Kriżevac. Zdziwiłem się jak zobaczyłem o 4.oo rano gotowych do wymarszu naszych pielgrzymów. Wszyscy gotowi i zwarci. Prawie cała grupa. Rozdałem rozważania Drogi Krzyżowej, bez losowania, pierwsze z góry, pierwszej napotkanej osobie. Wychodzimy. Po drodze przystajemy przy grobie o. Slavko, krótka modlitwa i dalej w drogę. Dookoła ciemno, w oddali migają światła medjugorskich domostw. Dochodzimy do podnóża Kriżevac, rozpoczynamy Drogę Krzyżową. W otaczającej nas ciemności promykami światła rozświetlają czytającym tekst żarówki latarek. Wspinamy się, potykając się o wystające, w ciemności prawie nie widoczne, kamienie. Kolejne stacje. Potykając się zgubiliśmy właściwy szlak. Powrót, wracamy kilka metrów do tyłu i idziemy dalej. Jeszcze raz tak się zgubimy. Cały czas, od domu, towarzyszy nam piękny biały pies. Przy każdej stacji kładzie się on przy krzyżu. Tak będzie nas prowadził aż na szczyt. W połowie drogi zaczyna świtać, z każdą minutą słońce wyłania się coraz bardziej z nad widnokręgu. 

Wschód słońca z Kriżevac

Wschód słońca z Kriżevac


Promienie jasnej poświaty zaczynają oświetlać nam drogę, czujemy ciepło słonecznych promieni. Tak jak w życiu, przechodzimy z ciemności w jasność, z grzechu w zmartwychwstanie - tak i tutaj, w sposób namacalny możemy tego doświadczyć. Ostatnia stacja - Ina śpiewa starą pieśń. Piękny dźwięk jej śpiewu przenika niesamowitą ciszę poranka, z górskiego szczytu rozchodzi się dźwięk chwalący Zmartwychwstałego. Później już tylko cisza. W ciszy podchodzimy do krzyża na Kriżevac, który od ponad 100 lat góruje nad Medjugorjem i czuwa nad jego mieszkańcami. Biały, prosty krzyż. 

Krzyż na Kriżevac (2009)

Krzyż na Kriżevac 2009



Nasz towarzysz - pies.





Błogosławieństwo na Kriżevac

Błogosławieństwo na Kriżevac




Każdy przytula się do betonowego postumentu. Cisza, cisza tylko wiatr gra swoją melodie na górskim szczycie. Po chwili zdarza się coś co tylko może wypłynąć z głębi serca, podchodzimy do siebie i prosimy o wybaczenie i przebaczenie. Wszyscy się tulą. Czas na błogosławieństwo. Na kolanach stajemy przed naszymi kapłanami i prosimy o indywidualne błogosławieństwo. Przychodzi Duch Święty z darem radości - musiało to komicznie wyglądać jak naraz wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Jeszcze chwila na Kriżevac i schodzimy z góry. W pensjonacie czeka na nas już śniadanie. 

Głaz upamiętniający miejsce śmierci o. Slavko Barbaricia

Ostatnia stacja - Zmartwychwstanie

Niektórzy pokonywali drogę na boso.

Po śniadaniu wyjechaliśmy do Vepric i Makarskiej. Niecałe dwie godziny drogi upłynęły w atmosferze modlitwy porannej i wiadomości turystycznych naszego radia "Marco Polo". Vepric to wioska, osada, dzielnica Makarskiej. Wyróżnia ją miejsce, które przypomina grotę z Lourds. Tak samo jak w Lourds, umieszczono na skalnym występie figurę Matki Bożej z Lourds.

Vepric, Chorwacja

Sanktuarium Matki Bożej z Lourdes usytuowane jest na zalesionym zboczu Biokovo.
Zostało utworzone przez biskupa Juraja Carica (1867-1921) w 1908 roku, po jego powrocie
z pierwszej narodowej pielgrzymki Chorwatów do Lourdes. Biskup był organizatorem tej pielgrzymki, która odbyła się w 50 rocznicę objawień w Lourdes.
Niezwykłość, moc i piękno tamtego miejsca wpłynęły na biskupa do tego stopnia, że postanowił "przenieść" je do ojczyzny. Odnalazł właśnie tutaj naturalną jaskinię i otoczenie bardzo przypominające miejsce, w którym w roku 1858 Matka Boża objawiła się Bernadecie Sobirous 18 razy. Po latach biskup Caric został tu pochowany.

Grób biskupa Juraja Carica (1867-1921)

Teren sanktuarium obejmuje grotę z ołtarzem, kaplicę, zakrystię, ołtarz polowy, potok i drogę krzyżową.
 Konsekracja Sanktuarium Matki Bożej z Lourdes miała miejsce 15 października 1908 roku.
Sanktuarium powstało z darów Chorwatów i pracy wolontariuszy. Grób biskupa Juraja Carica znajduje się obok XII stacji drogi krzyżowej.



Vepric, Figura Matki Bożej z Lourds

Skoro niedziela to i msza święta.Jeszcze raz dziękuję naszym kochanym pielgrzymom za ofiarowanie tej mszy świętej za nas, organizatorów. Tak jak każdy z Was potrzebujemy modlitwy. Każdy z nas jest grzesznikiem, często upadamy i dlatego potrzebujemy tej łaski Bożej, która w szczególny sposób utożsamia się z ołtarzem i tą największą bezkrwawą ofiarą - miłością Bożą. DZIĘKUJEMY !!!

Vepric

Vepric

Vepric 

Vepric - msza święta w grocie

Nasi pielgrzymi



Tablice wotywne

Bernadeta Soubirous

Po mszy świętej udaliśmy się do pobliskiej Makarskiej nad wody Adriatyku. Makarska jest znanym kurortem chorwackim. Latem oblegana przez rzesze turystów ceniących sobie ten skrawek Chorwacji. Wielu z nas po raz pierwszy mogło zanurzyć się w wodach Adriatyku. Delikatne wchodzenie do wody rozgrzanej słońcem przypominało to, które pamiętamy z nad Bałtyku. Jakie było zdziwienie gdy okazało się, iż temperatura wody jest zgoła inna niż ta z Bałtyku... - o zasoleniu już nie wspominając.

Makarska, Chorwacja

Sieci


Po plaży czas na rybę oraz Karlovacko. Polecam!

Marco Polo

Makarska, Chorwacja


Makarska, Chorwacja


Późnym popołudniem wróciliśmy do Medjugorie. 

DZIEŃ VIII.

MEDJUGORIE - CZĘSTOCHOWA

Co piękne i miłe szybko mija - nadszedł dzień wyjazdu z Medjugorie. Jeszcze po śniadaniu chwila czasu wolnego, pakowanie się i w południe msza święta. Po mszy pożegnanie z naszą gospodynią, wspólna modlitwa dziękczynienia za gościnę, modlitwa za gospodarzy oraz błogosławieństwo kapłańskie. Łzy popłynęły po policzkach - w końcu żegnamy się z rodaczką. Bóg ją tutaj przysłał na drugi koniec Europy aby mogła nie tylko służyć swojej nowej rodzinie ale także nam, pielgrzymom z Polski. I jakby nie patrzeć na to - jest to także misja. Dziękujemy za gościnę i do zobaczenia za rok!

Odjeżdżamy ... jeszcze jeden rzut oka na sanktuarium, jeszcze tylko jedno spojrzenie i do zobaczenia Maryjo, do zobaczenia za rok - jak Bóg pozwoli. 

Droga powrotna to także czas łaski. Nic bardziej nie umacnia jak świadectwa. Opowiedzenie innym swojego przeżycia, tego co mi Bóg poprzez ten wyjazd dał. Może to było moje nawrócenie. Może po raz kolejny dostałem szanse bycia lepszym człowiekiem, a może nic nie poczułem. I tak może być ... czasami łaska przychodzi później, już tutaj na miejscu. Czasami po miesiącu, czasami po roku, czasami po dziesięciu latach - ale przychodzi. 

Większość z nas dała świadectwo. Wiele świadectw było niesamowitych, z każdego zaś przebijała jedna myśl, wielka miłość Boga do nas. Pielgrzymka też spełniła swoją rolę, a mianowicie pogłębiła naszą więź z Bogiem i w konkretnych przypadkach nawrócenie. Zerwanie z dotychczasowym życiem. Życiem może i kolorowym ale uwikłanym w grzech. Co mi po kolorze jeżeli śmierdzi - a grzech, niestety ale śmierdzi! Cóż że zyskasz wszystko co ziemskie, a na swojej duszy szkodę uczynisz - nic ci to nie da. Wybieraj zawsze błogosławieństwo - nigdy przekleństwo. Będzie trudno ale to jest możliwe - jeżeli tylko chcesz...

Mam nadzieję, że choć kilka osób napisze swoje świadectwo, bardzo na Was liczę. W autokarze mówiliście do pięćdziesięciu osób - tutaj możecie mówić do tysięcy.

W drodze powrotnej zajechaliśmy do Marji Puta. Figura Najświętszej Maryji ustawiona na wylocie chorwackiej autostrady. Przepiękny widok i Maryja witająca i żegnająca wszystkich. 














Dzięki kierowcy panu Waldkowi już o szóstej rano byliśmy w Częstochowie. I tutaj należą się kolejne podziękowania - tym razem kochanym siostrom zakonnym, które po moim wczesno porannym sms wstały i przygotowały nam pokoje oraz pyszną zupę. Dziękujemy Wam Siostry Antonianki :-)

W Częstochowie czas wolny, po południu udaliśmy się do Sanktuarium Krwi Chrystusa na wspólną mszę świętą wraz z błogosławieństwem indywidualnym relikwiami Krwi Chrystusa.

Bogu niech będą dzięki!

Wieczorem jeszcze Apel Jasnogórski i koniec kolejnego dnia. Dzień kolejny to dzień powrotu przez Trójmiasto do Swarzewa. Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję. Dziękuje za cierpliwość, wyrozumiałość i za to, że udało nam się stworzyć wspólnotę, a wspólnota to przecież taka większa rodzina. 

Pozdrawiam Was i czekam na świadectwa, wspomnienia oraz zdjęcia.

Do zobaczenia za rok.

Termin wyjazdu w 2013 roku: 22.08 - 04.09.2013.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, że ponosisz odpowiedzialność za swoje słowa.